Dorota |
Wysłany: Sob 0:30, 31 Sty 2009 Temat postu: nadzieja i wiara |
|
witaj Janusz
trzy tygodnie temu potwierdzono diagnozę mojego brata - szpiczak mnogi - zabrzmiało jak wyrok (lat 48-samotny) mnóstwo myśli przemykało przez szare komórki:strach,bezradność,niemoc. Kilka dni na linii telefonicznej, płacz najbliższych w trosce o brata,syna. Mnóstwo pytań i poszukiwanie wiedzy na temat choroby. Docieranie do takich stron jak ta-bardzo wspierająca i pomocna w walce z tym dziadostwem. W tym wszystkim nagła zmiana w mojej mentalności, zatrzymanie tego zwariowanego tempa życia, do czego to prowadzi? nagła,niesamowita chęć aby komuś pomóc, ot tak bez powodu.I po tygodniu załamania przychodzi siła do walki, którą trzeba przekazać Bratu i całej rodzinie bo płacz i lament nikomu nie pomogą, trzeba znaleźć w sobie siłę i zarazić nią tych, którzy są słabsi. Podziałało. Brat jest optymistycznie nastawiony na leczenie, Mama wierzy że będzie dobrze, wszyscy włączyli się w pomoc jaką tylko mogą dać, myślę że w obliczu tej choroby znajdziesz wielu wspaniałych Ludzi którzy czerpią siłę i radość z pomocy innym i tego Tobie i Twojej Żonie życzę, bądź silny i przekazuj tą siłę innym, musisz wierzyć że będzie dobrze bo tylko wiara i nadzieja pozwolą Wam normalnie żyć, i walczyć , buziaki - trzymajcie się ciepło, głowa do góry |
|
Dev |
Wysłany: Sob 0:30, 24 Sty 2009 Temat postu: Współczucie |
|
Ech, na Boga raczej bym nie liczył, mój ojciec już po tej chorobie, mam nadzieję, że gdziekolwiek teraz jest, jest mu znacznie lepiej, niż na tym ziemskim padole... Męczył się dziesięć miesięcy. Przygotuj się niestety, bo będzie ciężko. I ciesz się, że szpiczak zaatakował kości, a nie nerki, bo w kilka miesięcy byłoby po wszystkim. To straszna choroba, ale nie beznadziejna. Wytrwałości. |
|